facebook
Zamówienia złożone przed godziną 12:00 są wysyłane natychmiast. | Darmowa wysyłka powyżej 250 PLN | Bezpłatna wymiana i zwrot w ciągu 90 dni

Kanelbullar jako szwedzki rytuał nie tylko dla łasuchów

Kiedy cynamon wypełnia dom - skandynawskie kanelbullar zdobywają serca także u nas

W świecie, gdzie trendy nieustannie się zmieniają, a gastronomia jest jedną z dziedzin, gdzie innowacje przeplatają się z powrotami do korzeni, coraz więcej osób odnajduje drogę do tradycji. I właśnie jedną z tradycji, która w ostatnich latach zyskuje popularność także w polskich domach, jest szwedzka cynamonowa bułeczka znana jako kanelbullar. Ten pachnący wypiek to nie tylko słodka przekąska, ale także symbol skandynawskiego stylu życia, który łączy w sobie prostotę, powolność i nacisk na komfort – czyli typowe szwedzkie fika, co to chwila na kawę i coś smacznego.

Szwedzki rytuał, który smakuje i pachnie

Kiedy mówimy Szwecja, większość ludzi myśli o minimalizmie, naturze i IKEA. Ale to właśnie w IKEA wielu Polaków spróbowało swojej pierwszej kanelbulli – cynamonowej bułeczki z kardamonem, która serwowana jest nie tylko jako deser, ale często także jako część popołudniowej przerwy. W Szwecji kanelbullar pieczone są od początku XX wieku i cieszą się taką popularnością, że mają nawet swój własny dzień – 4 października to corocznie Dzień cynamonowego ślimaka (Kanelbullens dag).

To święto to nie tylko chwyt marketingowy, ale również celebracja domowego pieczenia i wspólnego spędzania czasu. W wielu szwedzkich rodzinach jest to powszechne, że kanelbullar pieczone są w domu, a przepis przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Ta tradycja rozprzestrzenia się poza granice Skandynawii i nic dziwnego – kiedy z piekarnika zaczyna się rozchodzić zapach cynamonu i świeżego ciasta drożdżowego, trudno pozostać obojętnym.

Przepis na kanelbullar - tradycyjnie, prosto i z miłością

Jednym z powodów, dla których kanelbullar są tak popularne, jest ich względna prostota. To nie jest nic przesadnie skomplikowanego, ale jednocześnie też nie całkiem zwykłe ciasto. Sekret tkwi w dobrym cieście, odpowiednich przyprawach i cierpliwości. Podstawowy przepis na kanelbullar zawiera mleko, drożdże, masło, cukier, mąkę, cynamon i kardamon – czyli składniki, które większość ludzi ma w domu.

W Polsce można znaleźć wiele wariantów przepisu, od tych, które preferują bardziej rustykalne podejście, po bardziej wyrafinowane wersje z dodatkiem wanilii czy kremu migdałowego. Kluczowym elementem jest jednak zawsze cynamon, najlepiej cejloński dla jego delikatniejszego smaku, oraz świeżo mielony zielony kardamon, który nadaje ciastu typowy skandynawski aromat.

Przygotowanie ciasta rozpoczyna się klasycznie – z drożdży, cukru i ciepłego mleka powstaje zaczyn, do którego stopniowo dodaje się masło, mąkę i przyprawy. Po wyrośnięciu ciasto rozwałkowuje się, smaruje mieszanką masła, cukru i cynamonu, zwija i kroi na plastry. Każdy ślimak pozostawia się jeszcze na chwilę do wyrośnięcia na blasze, aby podczas pieczenia pięknie się napuszył. Po upieczeniu często smarowane są ubitym jajkiem i posypywane perłowym cukrem, co dodaje powierzchniom chrupkości.

Chociaż może się wydawać, że to zwykłe ciasto drożdżowe, to właśnie detale, takie jak kardamon w cieście i perłowy cukier na powierzchni czynią z kanelbullar coś wyjątkowego. Według szwedzkich piekarzy ważne jest, aby nie skracać czasu wyrastania – to właśnie powolny proces nadaje ciastu delikatność i puszystość, którą trudno byłoby inaczej osiągnąć.

Dlaczego akurat kanelbullar? Odpowiedź jest zaskakująco prosta

W czasach, gdy staramy się żyć zdrowiej, ekologiczniej i bardziej świadomie, ktoś może się zastanawiać, dlaczego sięgać po słodkie wypieki. Ale i tutaj obowiązuje zasada, że nie chodzi o to, by jeść mniej, lecz by jeść świadomie i jakościowo. Domowe kanelbullar są przykładem na to, jak można się cieszyć słodkim bez zbędnych dodatków i półproduktów. Pieczenie w domu daje kontrolę nad tym, co naprawdę się spożywa – oraz możliwość wyboru bio mąki, trzcinowego cukru czy roślinnych zamienników masła.

Ponadto, kanelbullar to nie tylko smak. To doświadczenie. To powolne popołudnie, kiedy człowiek robi sobie kawę, otwiera okno i daje się ponieść ciepłemu zapachowi domu. To chwile, kiedy piecze się z dziećmi, które z radością zwijają swoje pierwsze ślimaki, lub momenty dzielone z przyjaciółmi przy jednym stole. Jeden taki przykład z codziennego życia: Mama dwóch małych dzieci z Krakowa opisuje, jak pieczenie kanelbullar stało się ich sobotnim rytuałem – "dzieci uwielbiają, kiedy mogą wybrać swój własny kształt ślimaka, a potem jeść go jeszcze ciepłego z kakao. A ja cieszę się, że nie spędzamy soboty w centrum handlowym, ale w domu."

I właśnie tutaj kryje się głębsze przesłanie kanelbullar. To nie tylko przepis. To styl życia, który nie jest pośpieszny, ale świadomy. To powrót do korzeni, do dzielenia się, do prostych radości.

Kiedy domowe pieczenie spotyka się z zrównoważonym rozwojem

W ostatnich latach coraz więcej z nas zastanawia się, skąd pochodzi nasze jedzenie i jaki wpływ ma na środowisko. I nawet w przypadku kanelbullar można obrać drogę zrównoważonego rozwoju. Biomąka z lokalnych młynów, fair trade cynamon, roślinne zamienniki masła, ekologiczne papier do pieczenia czy nawet wielokrotnego użytku podkładki – to wszystko są drobnostki, które mają znaczenie.

Używanie jakościowych i zrównoważonych surowców nie tylko przyczynia się do ochrony planety, ale często także zwiększa ostateczny smak. Świeżo mielony kardamon zamiast gotowego proszku, czy bio jajka od kur z wolnego wybiegu – różnica w smaku jest zauważalna.

Co więcej, domowe pieczenie przyczynia się także do ograniczenia plastikowych odpadów. Wypieki z sklepów są często pakowane w nieekologiczne opakowania, podczas gdy w domu można wszystko przechowywać w bawełnianych woreczkach lub szklanych słoikach. Takie decyzje są nie tylko ekologiczne, ale także estetyczne – kuchnia pachnąca kanelbullar i szklany słoik pełen cynamonowych ślimaków wygląda jak reklama stylu życia hygge.

Jedna tradycja – tysiąc możliwości

Chociaż tradycyjny szwedzki przepis jest mocno zakorzeniony, wyobraźnia nie zna granic. W ostatnim czasie pojawiają się różne wariacje – z jabłkami, kawałkami czekolady, orzechami czy nawet wegańskie wersje bez jajek i mleka. Zaskakująco dobrze działa także połączenie cynamonu z skórką pomarańczową, która dodaje ciastu świeży ton, lub dodatek cukru kokosowego, który ma niższy indeks glikemiczny.

Ciekawym pomysłem jest również wykorzystanie mąki orkiszowej, która jest bardziej odżywcza i nadaje ciastu subtelny orzechowy smak. Dla tych, którzy unikają mąki pszennej, istnieją także wersje bezglutenowe oparte na mieszance mąki ryżowej i migdałowej, choć w tym przypadku trzeba uzbroić się w cierpliwość – struktura ciasta bywa bardziej krucha.

Jak powiedziała jedna szwedzka piekarka w wywiadzie dla dziennika Dagens Nyheter: „Kanelbullar nie są doskonałe, właśnie dlatego są piękne. Każdy ślimak jest trochę inny, ale wszystkie mają w sobie miłość."

I może właśnie to czyni te cynamonowe ślimaki czymś więcej niż tylko wypiekiem. Są małym rytuałem, który uczy nas zwolnić, cieszyć się chwilą i radować się drobiazgami. Więc następnym razem, kiedy poczujesz ochotę na coś słodkiego i przytulnego, spróbuj upiec swoje własne kanelbullar. A może odkryjesz, że odkryłeś nie tylko nowy przepis, ale także nowy sposób postrzegania świata.

Udostępnij to
Kategoria Wyszukiwanie